środa, 6 maja 2015

Rozdział 1.

- Ja to zgłoszę! Tak nie może być, Louis. - zagroziła mi. Spojrzałem na nią zdziwiony.
- Co masz teraz na myśli? - zapytałem.
- Zgłoszę to w opiece. Na pewno się tym zainteresują! - krzyknęła i wybiegła z mieszkania. Przez te dwa lata w ogóle się nie zmieniła. Zawsze uciekała od problemów i tak samo zrobiła tym razem. Pokręciłem głową idąc do salonu. Na dworze robiło się już ciemno.. Spojrzałem na godzinę. Była już dwudziesta pierwsza czterdzieści pięć. Przez tą całą sytuację poczułem się gorzej i miałem tylko ochotę na kolejne piwo, ale musiałem wziąć się za siebie. Poszedłem do łazienki i przygotowałem dla małej kąpiel.
- Em! - zawołałem spokojnie, siedząc na krzesełku przy wannie. Mała blondynka wbiegła do łazienki i spojrzała na mnie.
- Tak tatusiu? - zapytała trzymając w małej rączce zabawkę, którą kupiłem jej rok temu.
- Musisz się wykąpać. - odpowiedziałem. Podeszła do mnie. Zdjąłem z niej brudną piżamkę. Wstałem z krzesła i wsadziłem małą do wanny.
- Zrobisz mi pianę tatusiu? - zapytała. Uśmiechnąłem się i nalałem trochę płynu do kąpieli po czym dopuściłem trochę wody, dzięki czemu zrobiła się piana. Na twarzy Emmy pojawił się uśmiech. Dawno nie widziałem jej uśmiechniętej.
- Zaraz wrócę. - powiedziałem zostawiając ją samą w łazience. Z jej pokoiku wziąłem czyste majteczki i pidżamkę po czym wróciłem do niej. Ponownie usiadłem na krzesełku i przyglądałem się jak dziewczynka się kąpie. Minęło kilka minut, kiedy woda zrobiła się letnia, a Em chciała już wyjść. Wypukałem jej włoski i wyciągnąłem z wanny. Wytarłem jej mokre ciało i ubrałem w pidżamkę, którą przygotowałem. Trzymając ją na rękach ruszyłem w stronę kuchni.
- Jesteś głodna? - zapytałem. Mała pokiwała twierdząco głową. - Na co masz ochotę?
- Na płatki. - odpowiedziała. Posadziłem ją w jej krzesełku i szybko przygotowałem dla niej kolację. Kiedy córka zaczęła jeść, wziąłem się za sprzątanie kuchni, która wyglądała koszmarnie.

****
Obudziłem się wcześnie. Em jeszcze spała, więc miałem czas żeby iść do sklepu na zakupy. Kiedy wróciłem do domu, blondynka nadal spała. Posprzątałem mieszkanie, który na szczęście wyglądało o wiele lepiej. Kiedy wyrzuciłem śmieci i wziąłem się za przygotowywanie śniadania, rozległo się pukanie do drzwi. Zdziwiony podszedłem do drzwi i od razu je otworzyłem. Stała w nich jakaś kobieta. Do piersi miała przyciśniętą teczkę.
- Dzień dobry. Czy pan to Louis Tomlinson? - zapytała.
- Tak. - odpowiedziałem. Wyciągnęła dłoń w moim kierunku.
- Nazywam się Isabella Palvin. - przedstawiła się, a ja uścisnąłem jej dłoń. - Przyszłam, ponieważ dostaliśmy informacje, że bije pan córkę. - dodała.
- Słucham? Skąd państwo mają takie informacje? - zapytałem zdziwiony.
- Porozmawiamy o tym za chwilę. Teraz chciałabym zobaczyć pańską córkę. - powiedziała. Wpuściłem ją do środka.
- Mała teraz śpi. - odpowiedziałem. Byłem pewny, że śpi, ale kiedy usłyszała rozmowy weszła zaspana do salonu. Miałem szczęście, że wczoraj ją wykąpałem i posprzątałem w domu. Kobieta od razu podeszła do kruszynki, która szybko odsunęła się od niej i podbiegła do mnie przytulając się do mojej nogi. Odgarnąłem włosy z jej twarzy.
- Tatusiu, kim jest ta pani? - zapytała patrząc na mnie.
- Witaj Emma. Nazywam się Isabella. - odpowiedziała kobieta podchodząc do małej. W dłoni trzymała cukierka tylko po to żeby ją przekupić. Mała bardziej się wtuliła. Wziąłem ją na ręce.
- Spokojnie kochanie. - powiedziałem.
- Proszę ślicznotko, ten cukierek jest dla Ciebie. - powiedziała spokojnie podchodząc do nas. Em wyciągnęła rączkę i zabrała cukierka z dłoni kobiety.
- Dziękuję. - powiedziała tak cichutko, że zdziwiłem się, że to usłyszała.
- Nie ma za co. - powiedziała posyłając jej uśmiech. - Chciałabym porozmawiać na osobności z Emmą. - dodała po chwili.
- Ona ma 4 lata.. - odpowiedziałem. - Mimo wszystko powinienem być przy tej rozmowie. - dodałem.
- Dobrze, w takim razie może usiądziemy? - zapytała. Zaprowadziłem ją do małego salonu. Zajęliśmy miejsce na kanapie. Em siedziała na moich kolanach i bawiła się cukierkiem, którego dostała od starej kobiety.
-,Emma czy tatuś Cię bije? - zapytała łagodnie. Mała uniosła głowę i spojrzała na nią. Pokręciła przecząco głową.- Może powiesz mi jak się czujesz u tatusia? - ponownie zapytała.
- Bardzo dobrze. - odpowiedziała z małym uśmiechem na twarzy. Odetchnąłem z ulgą. -Wychodzi tatuś z Tobą na spacery? - zapytała i tu mnie samego zamurowało. Dziewczynka przez chwile siedziała cicho, aż starsza kobieta powtórzyła pytanie.
- Nie.. - odpowiedziała z żalem w głosie o ile tak mogłem to nazwać. I tu wzrok kobiety znalazł się na mnie.
- Dlaczego Pan nie wychodzi z małą na spacer? Dziecko takie jak Emma powinno spędzać dużo czasu na dworze. - powiedziała.
- Em, często choruje. - skłamałem.
- Rozumiem. - odpowiedziała i zanotowała coś w dokumentach. - Chciałaby rozejrzeć się po mieszkaniu. Chcę być pewna, że mała ma dobre warunki. - dodała.
Wstałem, a małą posadziłem na swoim miejscu.. - W takim razie bardzo proszę. - powiedziałem. - W tym czasie pozwolę sobie przygotować Em, śniadanie. - dopowiedziałem znikając za drzwiami kuchni. Kiedy wróciłem do salonu, kobieta kolorowała z Em, jakąś kolorowankę, której wcześniej nie widziałem.
- Kochanie odłóż to i zjedz śniadanie. - powiedziałem kładąc miskę płatków na szklanym stoliku. Dziewczynka od razu zaczęła jeść.
- Dziękuję za udzielenie odpowiedzi. Przyjdę jeszcze w następnym tygodniu sprawdzić czy z małą Emmą wszystko w porządku. - powiedziała podchodząc do drzwi.
- Czy to jest koniecznie? Czy Pani do cholery jasnej nie widzi, że wszystko jest dobrze? Następna kontrola nie jest potrzebna, a byłą żonę to ja normalnie zabiję jak następnym razem odpierdoli taki numer. - odpowiedziałem zdenerwowany. Puściły mi nerwy.
- Proszę się normalnie wyrażać. Po Pańskim zachowaniu kontrola jest potrzebna. - powiedziała i opuściła moje mieszkanie. Byłem na siebie zły. Przypierdoliłem ręką w ścianę.
- Tatusiu co ty robisz? - zapytała zdziwiona stojąc obok.
- Przepraszam kochanie. - powiedziałem biorąc ją na ręce. - Zjadłaś płatki? - zapytałem. Pokiwała twierdząco głową. - Więc w nagrodę pójdziemy na plac zabaw. - dodałem. Mała zaczęła piszczeć. Szczęśliwa pocałowała mnie w policzek na co nigdy sobie nie pozwalałem. To było naprawdę kochane. Uśmiechnąłem się i złożyłem delikatny pocałunek na jej prawym policzku. Zaniosłem ją do pokoju i posadziłem na łóżku po czym przygotowałem czyste ubrania dla małej brunetki. Ubrałem ją i po kilku minutach szliśmy już w stronę pobliskiego placu zabaw. Dzisiaj był poniedziałek i tak trafiliśmy, że na placu było pełno dzieci w wieku podajże mojej córki. Pozwoliłem jej iść samej na zjeżdżalnię, a sam usiadłem na ławce obok mężczyzny z burzą loków na głowie. Przyjrzałem mu się wcześniej. Był naprawdę przystojny. Kiedy zobaczył, że usiadłem obok niego posłał mi delikatny uśmiech. Na jego twarzy pojawiły się dołeczki, które sprawiły, że wyglądał jeszcze bardziej seksowniej.
- To Twoja córka? - zapytał w pewnym momencie, kiedy Em, szła w moją stronę.
- Tak. - odpowiedziałem posyłając mu delikatny uśmiech.
- Jest bardzo podobna do Ciebie. - powiedział.
- Tatusiu będę mogła iść do przedszkola? - zapytała wdrapując mi się na kolana. Posadziłem ją wygodnie i odgarnąłem kosmyk włosów z jej twarzy.
- Cześć jestem Harry. - powiedział Brunet siedzący obok. Wyciągnął dłoń w stronę mojej córki. Spojrzała na niego i wtuliła się we mnie. - Nie bój się mnie. - powiedział spokojnie. - Jestem nauczycielem w przedszkolu. - dodał. Dziewczynka spojrzała na niego i uśmiechnęła się.
- A ja jestem Emma. - powiedziała. - Będę mogła chodzić do Twojego przedszkola? - zapytała.
- Oczywiście, że tak. - odpowiedział na jej pytanie i spojrzał na mnie.
- Tak więc jestem Harry. - skierował te słowa do mnie i wyciągnął dłoń w moim kierunku.
- Ja Louis. - odpowiedziałem po czym uścisnąłem jego dłoń. Może to dziwne, ale kiedy mnie dotknął, poczułem motylki w brzuchu.
- Bardzo miło mi Cię poznać. - powiedział. - Jeśli chcesz zapisać córkę do przedszkola to nie ma problemu. Dobrze byłoby gdybyś przyszedł jutro rano do przedszkola, które znajduje się na przeciwko nas. - dodał z uśmiechem na twarzy.
- W porządku. - odparłem. Szczupły brunet wstał z ławki i zawołał wszystkie dzieciaki do siebie. Posłusznie wykonywali jego polecenia.
- W takim razie, do zobaczenia jutro. - skierował te słowa do mnie i poszedł.
- Tatusiu, wracamy już do domku? Zimno mi. - powiedziała Em, łapiąc mnie za rękę. Wstałem i wolnym krokiem ruszyliśmy w stronę domu. - Tatusiu, zobacz lody! - krzyknęła zadowolona.
- Kochanie, jest za zimno na lody. - powiedziałem. Posmutniała i spuściła głowę. Spojrzałem na nią. - No dobrze, jakie chcesz? - zapytałem. Wyciągnęła ręce w moją stronę. Schyliłem się i wziąłem ją na ręce. Gdy stanęliśmy przed niewielką budką, mała spojrzała na lody.
- Chce czekoladowe. - odpowiedziała. Zamówiłem dwie gałki i po chwili mój mały aniołek szedł spokojnie do domu.

********

Po dwudziestej drugiej córeczka zasnęła. Miałem, więc chwilę dla siebie. Kiedy usiadłem z puszką piwa na kanapie, rozległo się pukanie do drzwi. 
- Otwarte! - krzyknąłem, bo już nie chciało mi się wstawać. Do mieszkania wszedł zadowolony Liam.
- Co tam, stary? - zapytał, siadając obok. Na stoliku położył czteropak. - Widzę, że już zacząłeś beze mnie.
- Myślałem, że nie przyjdziesz. - odpowiedziałem, posyłając mu uśmiech. - No, ale nie ważne. - dodałem.
- Em, już śpi? 
- Jo.. Wreszcie zasnęła. - odpowiedziałem po czym upiłem kilka łyków piwa.

Dawno nie było nic tu. Dodaję dla osób, które zaciekawiły się moim opowiadaniem na asku.
Jeśli będą komentarze to pojawi się również kolejny rozdział.:)
 

Szablon by S1K