Liczę na komentarze z waszej strony, które zachęcą mnie do dalszego pisania.
Jak na razie mam niezłą wenę i od razu po opublikowaniu tego postu biorę się za pisanie pierwszego rozdziału.
*********
Siedziałem na kanapie w salonie, a w dłoni trzymałem puszkę piwa. Miałem wyjebane na wszystko. Eleanor zostawiła mnie z dzieckiem. Nienawidzę tej kurwy. Nie daje sobie rady z tą małą smarkulą. Każdy dzień jest dla mnie taki sam. Nawet nie wiem jaki dzisiaj dzień tygodnia. Emma ma 4 latka. Kiedy rzuciłem pustą puszkę piwa na podłogę i ułożyłem się wygodnie na kanapie ten mały smarkacz zaczął płakać.- Zamknij się! - krzyknąłem zdenerwowany. Nienawidziłem jej płaczu, dlatego codziennie chlałem.
- Tatusiu. - powiedziała zapłakana. - Chcę do mamy. - dodała po chwili i weszła na kanapę. Niechętnie się posunąłem, a mała wtuliła się w mój tors. Nie lubiłem bliskości. Odkąd Eleanor zostawiła mnie, nikt mnie nie dotykał. Zawsze byłem sam z tym dzieciakiem. Na rodziców nie
mogłem liczyć. Nie utrzymałem z nimi kontaktu od narodzin Emmy. Na samym początku znajomości z El, mówili mi, że to nie jest odpowiednia dziewczyna dla mnie, ale ja ich nie posłuchałem i teraz żałuję.
- Mamy nie ma. - odpowiedziałem oschle. Rozpłakała się jeszcze bardziej. Zmarszczyłem czoło.
- Nie chcę tu być. - powiedziała cichutko. Odgarnąłem jej tłuste włosy z twarzy. Tak to prawda. Nie pamiętam kiedy ostatni raz ją kąpałem. Dziewczynka szybko zasnęła. To pewnie ze zmęczenia. Delikatnie wstałem z kanapy i wziąłem ją na ręce. Zaniosłem małą Em na piętro do swojego pokoju. W jej pokoju był straszny bałagan. Pełno zabawek na podłodze, o które się potykałem. Kiedy położyłem małą do łóżka, wróciłem do salonu, w którym również był bałagan, tak samo jak w całym
mieszkaniu. Przez kolejne dwie godziny leżałem na kanapie i piłem kolejną puszkę piwa. To już piąta, od kiedy mała Em śpi.
Wstałem z kanapy, żeby skorzystać z toalety, kiedy poczułem, że nogi mi się praktycznie uginają, a w głowie się kręci. Na dzisiaj mi chyba wystarczy. - pomyślałem korzystając z toalety. Wróciłem na swoje miejsce w salonie, kiedy rozległo się pukanie do drzwi.
- Kto to kurwa? - zapytałem zdenerwowany, podnosząc się i podchodząc do drzwi. Byłem zdziwiony, bo nikt nas nie odwiedza. Kiedy otworzyłem drzwi, stała z nich Eleanor. Wyglądała pięknie jak zawsze.
- Louis.. - powiedziała zdziwiona moim wyglądem. Tak wiem. Wyglądałem koszmarnie. Miałem na sobie brudne i porwane dresy oraz luźną osmarkaną przez Em koszulkę. - Jak ty wyglądasz. - dodała nie spuszczając ze mnie wzroku.
- Normalnie. - odpowiedziałem oschle opierając się o próg.
- Nie.. Nie wyglądasz normalnie Louis. - odpowiedziała. - Co się z Tobą stało? - zapytała.
- Nic się kurwa ze mną nie stało, ale widzę, że ty nadal trzymasz się dobrze, bo nie masz na głowie problemu. - odpowiedziałem marszcząc brwi i kręcąc głową.
- O czym ty mówisz? - zapytała zdziwiona.
- O czym ja mówię? Pokazać Ci? - zapytałem. Byłem poważny i pijany. Dziewczyna pokręciła twierdząco głową. Złapałem ją za nadgarstek i pociągnąłem przez brudny salon do pokoju Em, która już nie spała, ale leżała cicho w swoim różowym łóżku.
Kiedy zobaczyła Eleanor, uniosła głowę. Mała widziała ją ostatnio dwa lata temu, kiedy nas zostawiała.
- Tatusiu, kim jest ta Pani? - zapytała.
- Ta Pani to Twoja mama. - odpowiedziałem. - A ty już widzisz ten problem? - zapytałem patrząc na kobietę, która w ogóle nie spuszczała wzroku z brudnej i zaspanej Emmy.
- Co ty z nią zrobiłeś? - zapytała przenosząc wzrok na mnie. Była zdenerwowana. Widziałem to po jej twarzy.
- Co ja z nią zrobiłem? - zapytałem śmiejąc się. - Kiedy odchodziłaś ode mnie to mogłaś wziąć ją ze sobą. - odpowiedziałem chamsko.
- Odeszłam od Ciebie, bo codziennie wracałeś pijany. Biłeś mnie. - powiedziała krzyżując ręce na piersi.
- Jeju i jak mogłaś zostawić dziecko z takim pijakiem? - zapytałem, a ona tylko wzruszyła ramionami. Mała brudaska cały czas na nas patrzyła. Nie wiedziała co się dzieje.